Rzeczy (wszystkie?) są ze sobą powiązane, a niektóre spotkania bywają
inspirujące, czasami miejsca, zdarzenia i ludzie odciskają na zawsze pieczęć w
naszych sercach. Coś się dzieje, snuje, przeplata, drży możliwość … aby się stało, trzeba dać się poprowadzić, a niekiedy
odrobinę podbiec jak za głosem ptaka w zaroślach. Lubię to. Piszę ten wstęp
trochę dlatego, żeby się wytłumaczyć, bo nic tu się (pozornie) nie łączy z
camino, ani Portugalią, ani nawet z bieganiem, ale jednak …
Chobunasi Eishi, Dama dworu |
Ale wracając do tematu. Otóż nigdy w życiu nie interesowałam się Japonią,
nic, a nic. No może „Ostatni Samuraj” mnie urzekł, ale naprawdę nic poza tym
(Mulan była Chinką – oczywiście, więc odpada).
Niedawno jednak rozczytałam się w blogu, który częściowo traktuje o Japonii i
właśnie te wpisy zaczęły mnie fascynować. Czekałam z niecierpliwością aż pojawi
się nowy post. Teksty były bardzo ciekawie napisane i właściwie zakładałam, że
czytam je z powodu walorów literackich, a nie tematu. Aż do momentu, gdy na
wystawie antykwariatu nie zauważyłam książki z japońskim rysunkiem, weszłam,
żeby ją obejrzeć. Notka na okładce głosi, że to powieść o Murasaki, autorce
pierwszej powieści. Wyobrażacie sobie – autorką pierwszej powieści na świecie
była kobieta! Fascynujące, oczywiście natychmiast ją kupiłam. Książkę Lizy
Dalby „Opowieść Murasaki” czyta się świetnie. Dla mnie jako założycielki
Fundacji Historii Kobiet powieść o pierwszej autorce pierwszej powieści jest
już nie lada gratką, a tu jeszcze wartością dodaną jest Japonia. Wy to pewnie
wiecie, ale ja nie miałam pojęcia, że Japonki czerniły zęby, aby dobrze
wyglądać. Albo, że haiku jest skróconą wersją waka – ten wiersz składa się pięciu wersów o określonej liczbie
sylab według formuły 5-7-5-7-7. Waka jest
więc o wiele trudniejsze i o wiele bardziej mi się podoba. Murasaki komunikuje
się ze swoimi przyjaciółkami, rodziną, z mężczyznami, którzy jej się podobają właśnie
za pomocą tych wierszy. Co za wyjątkowa sztuka, trzeba przecież nie tylko umieć
napisać, ale i zinterpretować wiersz, na przykład taki:
Niepewna, czy
naprawdę to się zdarzyło,
O szarym świcie
z trudem dostrzegam
kwiaty powoju*
Spróbujcie, podpowiem, że ten wiersz jest korespondencją z pewnym
pułkownikiem.
Moim zdaniem jest w tym coś niezwykle ekscytującego, podniecająca
niepewność, czy moja interpretacja jest trafna. I czy adresat też właściwie
odczytał treść. I tak sobie myślę, czy
przypadkiem życie nie podsyła nam takich waka,
a zadanie polega na tym, żeby właściwie je rozszyfrować? Wiecie o co
chodzi, te wszystkie cytaty a propos, które akurat pojawiają się na fb,
książki, które wpadają w ręce, opowieści analogiczne do naszej historii,
spotkani ludzie, nieoczekiwane wydarzenie, niespodzianki. Ja mam takie poczucie, że wciąż otrzymuję waka i czasami bardzo się biedzę nad
interpretacją, innym razem – w lot pojmuję, co mi chce powiedzieć, a bywa i
tak, że męczę się w niepewności podobnej do zakochania.
Murasaki pisze „Opowieść o księciu Genjim” - idealnym
kochanku i jego licznych wspaniałych damach. Liza Dalby zaś pisze o
Murasaki Shikibu, kobiecie, która poszła za własną legendą, a trzeba mieć na
względzie, że jest to mniej więcej 1000 rok. To nie była łatwa droga, można
nawet powiedzieć, że to kręta i ciężka ścieżka serca. Ale nie ma żadnych wątpliwości, że warto było nią
pójść. Postać Murasaki fascynuje mnie nie tylko ze względu na jej pisarską
profesję, a nawet nie z powodu jej życiowych wyborów, ale dlatego, że Dalby
przedstawia ją jako osobę o wielkiej namiętnej duszy, która kocha ludzi i życie.
Kocha swoją przyjaciółkę i córkę – ogromną i szczerą miłością, kocha ojca i
męża równie namiętnym uczuciem, ale kocha także regenta Michinagę i Chińczyka
Ming-gwoka. I każde z tych uczuć jest nieskazitelnie czyste. Wspaniałe. Chodzi
o tę miłość, o której już tu pisałam, o taką miłość do wzięcia, która spada na
ciebie jak ciepły prysznic. Po prostu jest. Którą można ująć tak:
Czyż można myśleć
że Japonia jest także
miłością serca?
jest miłością lecz nie jest
różą nie jest różą nie
Ogromnie cieszę się z tego odkrycia. I pomyśleć, że gdybym nie pobiegła
za tym ptakiem, nie znalazłabym dla siebie Japonii. Teraz już wiem i przyznałam
się do tego przed Zuzanną, Japonia mnie woła, wiem, że muszę się tam wybrać. Ze
względu na Murasaki i … nie tylko.
*Liza Dalby, Opowieść Murasaki,
Wydawnictwo Albatros, Warszawa 2004.
rysunek Chobunasi Eishi, Dama dworu, Z serii Trzydzieści sześć poetek z książki Sztuka japońska w zbiorach polskich, Wydawnictwa Artystyczne i Filmowe, Warszawa 1988,
Murasaki należy właśnie do zaszczytnego grona 36 Mistrzyń Poezji.
rysunek Chobunasi Eishi, Dama dworu, Z serii Trzydzieści sześć poetek z książki Sztuka japońska w zbiorach polskich, Wydawnictwa Artystyczne i Filmowe, Warszawa 1988,
Murasaki należy właśnie do zaszczytnego grona 36 Mistrzyń Poezji.
I adres bloga, o którym wspominałam www.jodlowanie.pl – profesjonalnie o Japonii ;), choć znajdziecie
tam też inne wpisy. Polecam
Dziękuję. Autor blogu www.jodlowanie.pl
OdpowiedzUsuń