Niewiele ostatnio trenowałam, na
zawodach też dość dawno nie byłam, bo jednak nie da się zrobić wszystkiego, a
ja dużo pielgrzymuję. Lubię te caminowe przejścia polskim szlakiem św. Jakuba z
taką samą intensywnością z jaką kocham bieg, bilans uczuciowy jest więc
podobny, ale … ale coś z tym bieganiem jednak się ostatnio dzieje, bo z jednej
strony wyraźnie odczuwam brak, z drugiej nie daje mi teraz takiej radości jak
kiedyś. A pamiętam przecież świetnie to uczucie satysfakcji, przepływu, tego
brania w ramiona całego świata, tego brodzenia w oczyszczających falach cudownego
„tu i teraz”! I chcę je z powrotem! Chcę je znów odnaleźć! Muszę je odzyskać!
Umawiam się z Kaśką na zawody w
Żarkach. Bieg z duchami. Korzyść podwójna, bo spotkamy się, a na dodatek trochę
się pościgamy. Muszę być dobrze przygotowana. Robię ostry trening interwałowy. Kończę
spocona, czerwona, ledwo żywa. I co? Skanuje ciało, duszę, serce. Poczucie dobrze
spełnionego obowiązku. Jest. Zadowolenie. Jest. I tyle. Nic więcej. Gdzie się
podziało wszystko to wspaniałe i nadprzyrodzone? Cała ta duchowość biegania? Sama
kiedyś napisałam, że bieganie to drzwi do transcendencji, autorka – nomen omen –
„Biegnącej z wilkami” twierdzi, że
wszelkie czynności mające swój rytm, a więc także bieganie - to sposoby na
zawezwanie duszy. No więc co się dzieje? Przyglądam się swoim medalom i pucharom. Tak,
lubię je, cenię, wysiłek, który mnie do nich zaprowadził jest bardzo przyjemny,
ale teraz myślę – „a po co mi więcej? Przecież nie będę ich zbierać na
kilogramy!”. Czuję się trochę zmieszana tą myślą. O co mi znowu chodzi?! Ale okazuje
się, że to właściwy trop, bo kiedy czytam na fejsbuku – masz problem, to go
wybiegaj – strasznie się irytuję. Bo nie można problemu wybiegać, tak jak nie
można go zapić. Jedyne co można z problemem zrobić, aby się go pozbyć to
rozwiązać. Bieganie nigdy nie sprawi, że pozbędziemy się problemów, czy
życiowych trudności, bieganie może tylko sprawić, że będziemy gotowi, aby sobie
z nimi radzić! Uff… coś znalazłam. Wychodzę więc na trening, bo od dawna już wiadomo, że podczas
biegania dobrze mi się myśli. Teraz podbiegi. W górę i w dół, w górę i w dół, z
wysiłkiem, rytmicznie, z wysiłkiem, rytmicznie… i udało się! Dusza jest! Jest tu!
Obecna! Stawiła się! I wiecie co?! Każe mi się zatrzymać i popatrzeć jak samolot
rozcina niebo na pół! Teraz trochę maszeruję, potem znów biegnę bez wysiłku,
idę na mostek, żeby postać nad wodą, widok biegacza nadciągającego z
naprzeciwka podrywa mnie do biegu. Ale za chwilę znów zwalniam, żeby przyjrzeć
się dziewczynie na rolkach. Wracam do
domu spacerowym krokiem, nie zmęczona, a jednak szczęśliwa. Nie wiem jeszcze, czy właśnie odnalazłam to,
co mi zaginęło, ale nadzieja już się rozsiadła w moim sercu jak – nie przymierzając
- królowa na tronie.
Sjesta na hamaku na działeczce u Kaśki |
Zanim pobiegniemy, relaksujemy
się z Kaśką na działeczce. Leżymy pod lipą, popijając wodę z cytryną i miętą. Rozmawiamy
o życiu, dzieciach, mężczyznach, o zawiedzionych nadziejach, odrzuconych
uczuciach, rozprawiamy na wszystkie tematy, które podejmują kobiety, gdy siedzą
same w ogrodzie. Jest tak przyjemnie i błogo, że wcale nie chce mi się nigdzie
stąd ruszać, ale oczywiście zbieramy się, żeby spotkać wszystkie te jurajskie
duchy i przebiec zadany na dzisiejszą noc dystans.
orzeźwiająca woda z miętą i cytryną |
- biegnij Magda, biegnij!
Ale ja truchtam w miejscu, czekam
na nią, patrzę w złotą hipnotyzującą tarczę księżyca. W połowie podbiegu też
przechodzę do marszu. Idziemy we dwie, ramię w ramię. Potem będziemy tak
jeszcze szły, zanim miniemy piąty kilometr i ja pobiegnę z rozłożonymi rękami i
będę za sobą słyszała śmiech Kaśki. A kiedy stracę siły tuż przed metą, Kaśka biegnąc
przede mną znów zawoła „dajesz Magdalena!!!” I ja odzyskam całą moc jakby to
było jakieś magiczne zaklęcie i wyprzedzimy wszystkich i wpadniemy na metą trzymając
się za ręce! Które byłyśmy? – nie mam pojęcia. Jaki miałyśmy czas – też nie wiem. Nie potrzebuję
tej wiedzy. I nie potrzebowałam jej, kiedy rzuciłam się Kaśce na szyje i
wyznałam – „Cudownie się z Tobą biega”, a ona przytuliła mnie mocno. Tak, tak,
macie rację – to właśnie ta chwila – oto
odnalazło się to, co zgubiłam, otworzyły się te drzwi, które przez ostatni czas
były zatrzaśnięte.
A gdy następnego dnia
przemyślałam to wszystko od nowa, uświadomiłam sobie po raz kolejny, że jedyną
stałą tego świata jest zmiana, że bieg da mi to, czego pragnę i potrzebuję, ale
nie w ten sam sposób. Że być może wciąż musimy szukać nowych sposobów na
pozyskanie, tego co nas wzmacnia, rozwija i żywi. Że to wszystko jest dostępne,
lecz w labiryncie wszystkich naszych spraw musimy wciąż szukać metod jak bez
rutyny czerpać radość z obfitości świata, cały czas od nowa znajdować drogę do
własnej duszy.
Komu ja biegnę? Sobie biegnę i
swojemu sercu. I Kaśce biegnę, i Małgorzacie i mojej córce Zuzannie, biegnę
moim przodkom i potomkom, biegnę tym, którzy mnie kochają i tym, którzy
oczekują pomocy, biegnę szukającym drogi i tym, którzy stracili nadzieję,
biegnę do życia, do śmierci, biegnę do trudności, porażek i zwycięstw, biegnę,
żeby ożywić, to, co umarło, i pogrzebać to, co się już nie narodzi, biegnę tym,
którzy zwalniają, żeby dotrzymać mi kroku i tym, którzy biegną przede mną,
biegnę tym, którzy zostali za mną i tym, którzy mnie porzucili, biegnę tym,
którzy czekają po tamtej stronie, biegnę i tej osobie, która czeka z bukietem
kwiatów na mecie. Biegnę światu.
Biegnij...ze mną i do mnie... :) wszystko się zmienia... MM
OdpowiedzUsuńBiegnę :)
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=vj-gtxNXcCc tak ta piosenka tutaj pasuje :-)
OdpowiedzUsuńPasuje, dzięki
OdpowiedzUsuńa tu coś takiego
https://www.youtube.com/watch?v=MDXOVq9-MDw
(miałam to na myśli, ale potem zapomniałam)
Mój typ piosenki nie o bieganiu – podobnie jak post nie jest o bieganiu – to Maanam – Nic dwa razy. Tekst na podstawie wiersza Wisławy Szymborskiej. Piosenka https://www.youtube.com/watch?v=q_sMmIXxkJw Tekst wiersza do przeczytania na spokojnie http://wiersze.kobieta.pl/wiersz/wislawa-szymborska/nic-dwa-razy-82 Jedynie rytm piosenki na finisz biegowy. Bieganie, poezja i Ty...
OdpowiedzUsuńDzięki Arku. I masz rację, rzeczywiście ta piosenka wpisuje się tu wspaniale. Ale ja mam jeszcze jedną, która strasznie ode mnie żąda, aby ją tu wspomnieć, ona okropnie chce tu być i twierdzi że tu pasuje. I to też jest Maanam, choć nie mam pojęcia czemu ona chce tu być. A mnie porusza do głębi serca,, do żywego mięsa". To ona - https://www.youtube.com/watch?v=ArmA-3ZGk5E
OdpowiedzUsuń