

Idę więc, a mój umysł z wytrwałością
godną biegacza poszukuje wytłumaczenia, dlaczego jestem tu u siebie, dlaczego
tak dobrze się czuję, dlaczego droga jest domem. Choć tak naprawdę mojemu
umysłowi, który w tej sprawie akurat kooperuje z ego a nie z sercem, nie chodzi
o wyjaśnienie, lecz usprawiedliwienie. A usprawiedliwienia nie ma, dlatego
biedaczyna nie może go znaleźć. (Usprawiedliwienia nie ma, jest wybór). Z tego
też powodu moja towarzyszka Dob nie przyjmuje do wiadomości, że jestem nomadką.
- Nie jesteś nomadką! – prawie podnosi
głos do krzyku – nie możesz być! Musisz się jakoś urządzić każdy musi mieć
jakieś miejsce! Każdy musi normalnie żyć!

Magdaleno, ciszo polna,
Magdaleno, ciszo leśna,
Która zlewasz mi pod nogi
Miłosierny balsam drogi
i ocierasz włosy swemi
stopy, pylne kurzem ziemi
z wszechboleści - bezboleśna,
z wszechniewoli - siostro wolna,
Dzięki tobie- ciszo leśna...
Dzięki tobie- ciszo polna...
Magdaleno, ciszo leśna,
Która zlewasz mi pod nogi
Miłosierny balsam drogi
i ocierasz włosy swemi
stopy, pylne kurzem ziemi
z wszechboleści - bezboleśna,
z wszechniewoli - siostro wolna,
Dzięki tobie- ciszo leśna...
Dzięki tobie- ciszo polna...
Powtarzam go sobie w myślach, bo
jest piękny, bo jest o Magdalenie, o drodze, o wolności. Bo droga jest
balsamem, bo droga jest miłosierna i wybaczająca. Gdy boli i choruje dusza,
powinno się wypisywać receptę na drogę. Nie ma lepszego lekarstwa,
skuteczniejszej terapii. Droga jest jak miłość – nie szuka swego, daje siłę i
nadzieję, jest cierpliwa i uczy cierpliwości, a jeśli zaufasz doświadczysz cudu.

I tak oto wyruszyłam w drogę
bezdomna, a teraz okazuje się, że mieszkam pięknie w dwóch wspaniałych domach,
rozległych jak step po niekończący się horyzont, przytulnych jak opiekuńcze ramiona,
dobrych jak chleb. Tych domów nikt nie może mi zabrać, ani zburzyć, przejąć,
zająć, czy zawłaszczyć. Nikt nie może mnie z nich wymeldować, ani wyrzucić. Nie
da się tego zrobić, ponieważ ja ich nie posiadam, a mimo to je mam. Dlatego serce
to rozumie, a ego nie.
Czuję się usatysfakcjonowana, nawet
umysł się wyciszył, ułożył się wygodnie i czeka na niewiadomo co. I wtedy pojawia
się ona – moja nagroda.
Zalazłam tę książkę w katalogu
internetowym, szukałam oczywiście czegoś innego. Wypożyczam ją tylko ze względu
na tytuł (Z myśli hiszpańskiej i iberoamerykańskiej. Filozofia. Literatura. Mistyka)
i moich hiszpańskich, poznanych w drodze znajomych Miguela i Jose. Niczego się
po niej nie spodziewam. Przeglądam ją może nawet po części dlatego, żeby się
później pochwalić, że znam coś hiszpańskiego … Przeglądam ją z zainteresowaniem, lecz nie oczekując
niczego … A tu nagle, niespodziewanie, bez ostrzeżenia wychodzi mi na spotkanie
Maria Zambrano, filozofka i eseistka, o której mówi się, że należała do
pokolenia „Hiszpanii pielgrzymującej” (żyła w latach 1904 -1991) i pisała o
byciu w drodze. A jak ona o tym pisała! Powiem Wam jeszcze, że była pierwszą kobietą,
której przyznano literacką nagrodę Miguela Cervantesa.
Zachłystuję się tekstem o Marii
Zambrano. Nie tylko mnie uszczęśliwia, ale także przypieczętowuje ostatecznie
moje wyznanie, gdy czytam cytat z eseju węgierskiego myśliciela Lukasa:

Jakże się cieszę, że nie jestem
tu sama, że jestem w tak wspaniałym towarzystwie, że tylko siąść podziwiać i
się sycić. Nie śmiem nazwać pozostałych domowników bratnimi duszami, tak są
wspaniali, ja ich nawet wszystkich nie znam! Wyobrażacie sobie, co jest przede
mną?! Jaka rozkosz poznawania! Tak, tak, właśnie – to znów część odpowiedzi
uwielbiam poznawać, odkrywać, dowiadywać się nowego. A ruch, zmiana, ruch,
zmiana scalają duszę, integrują mnie w sobie. Doświadczanie nowego, poznawanie
w ruchu to odkrywanie siebie i świata, tego co zewnętrzne i tego, co wewnętrzne.
To ukojenie, ukołysanie siebie w kołysce świata.
Być może kiedyś wrócę jak Odys, a
być może nie, bo zajdę tak daleko, że aż stanę się wędrówką, drogą … dziś biorę
sobie do serca, a Wam zostawiam na zakończenie do kontemplacji słowa
hiszpańskiego poety Luisa Cernudy:
Idź dalej, przed siebie i nie powracaj,
Wierny do końca swej drogi i życia,
Nie tęsknij za łatwiejszym losem,
Stopy stawiaj na ziemi wcześniej nie
odkrytej,
Oglądaj to, czego oczy twoje nigdy nie widziały.
**
Ten tekst jest wyznaniem, które
niezbyt łatwo było mi upublicznić, ponieważ wobec niektórych osób, chciałabym
uchodzić za kogoś, kto wcale nie musi być w ruchu. Prawdopodobnie niesłusznie,
bo być może kochają mnie dokładnie taką jaką jestem teraz :) albo nie kochają mnie
wcale, ale wtedy i tak nie warto zabiegać o ich względy. Tak czy siak
opublikowanie tego tekstu jest wyjściem poza mój strach. Tego właśnie uczy
droga.
Ten tekst jest dla Arka, mojego
wieloletniego Przyjaciela. Dziękuję.
